piątek, 16 października 2015


Ciąg dalszy Alien Big Cats ;)
Singapur znaczy dosłownie "Miasto Lwa" (z sanskryckiego: singa - lew, pura - miasto). Nazwa jakiegokolwiek terminu geograficznego nie bierze się znikąd. Ta prawdopodobnie pojawiła się ponad 100 tysięcy lat temu, gdy lew afrykański postanowił odłączyć się od stada i ruszyć na wschód. Lew azjatycki jest dziś gatunkiem niemalże wymarłym, na świecie żyje zaledwie kilkaset sztuk w hinduskim parku narodowym Gir Forest.
Niedaleko Singapuru, na sąsiedniej wyspie Sumatrze, pojawił się kot. Mniejszy od tygrysa, ale mocniej zbudowany, pozbawiony cętek czy pasków, o złotej sierści i krótkim ogonie. Miejscowi nazwali zwierzę cigau.

Richard Freeman napisał o swojej ekspedycji na Sumatrę (2004r.) i wspomniał o tajemniczym kotowatym:
"Kiedy ojciec Sahara był jeszcze kawalerem (Sahar jest w tym samym wieku co ja, więc prawdopodobnie rzecz działa się w latach 60) zobaczył cigau. Kerinci handlowała wtedy z Sumatrą. Wymieniano ryż na takie dobra jak jedwab. Ojciec Sahara i czterech innych mężczyzn podróżowało szlakiem handlowym. Ścieżka prowadziła przez dżunglę. Jeden z mężczyzn popełnił straszliwą gafę: wyjadał ryż wprost z garnka zamiast czekać na wydanie swojej porcji. W środku nocy przyszedł po niego cigau. Podkradł się do obozu i porwał go w ciemność. Kot był mniejszy od tygrysa, ale masywniejszy, miał srebrzystą, lwią grzywę i złote futro. Jego przednie łapy były dłuższe niż tylne, jak u hieny. Ogon krótki. Mężczyźni przeszukali dżungle w poszukiwaniu kamrata, ale znaleźli go już martwego, z wypatroszonym brzuchem”.
To jest tylko opowieść sprzed prawie pół wieku, ale ekipa Freemana znalazła także ciekawą poszlakę dotyczącą tej kryptydy: kłaczki jasnej sierści. Badanie DNA wykazało, że jest to z pewnością ślad po kotowatym. Wśród tubylców krążą legendy o cigau, który kryje się niedaleko zwalonego drzewa, tworzącego nad rzeczką naturalny most. Bestia może wypłynąć i pożreć tych, którzy ześlizgną się do wody. Istnieje dużo relacji o cigau w wodzie, wielu wspomina jak potrząsa grzywą otrzepując się z wody. Cigau jest też ponoć bardzo agresywny.
Podsumowując te wszystkie legendy i relacje: cigau jest prawdopodobnie prehistorycznym stworzeniem, wskazywałaby na to jego budowa: dłuższe przednie kończyny niż tylne. Być może to pozostałość lub krzyżówka lwa azjatyckiego z innym kotowatym. Druga teoria jest taka, iż jest to zupełnie nowy gatunek zwierzęcia, dopiero czekający na odpowiednie sklasyfikowanie.

Glawackus – to tajemnicze stworzenie, które widziano w Ameryce Północnej w okolicach miasta Glastonbury. Nazwa zwierzęcia pochodzi od tej miejscowości, „wacky” oznacza „nieobliczalny”, natomiast przyrostek „us” brzmi bardzo łacińsko i nadaje powagi (lub śmieszności).
Historia tego ciekawego stworzenia trwała tylko niecały rok. Rozpoczęła się na przełomie grudnia i stycznia (1938/1939 r), kiedy to w okolicy miasta Glastonbury znajdowano okaleczone i martwe zwierzęta domowe. Grupa myśliwych przeszukała pobliski las w celu odnalezienia sprawcy, lecz powrócono z pustymi rękoma. Gazeta The Hartfort Courant opublikowała artykuł mówiący o tej wyprawie: „Guffaws of Glastonbury Glawackus Greet Gloomy Gang Of Gunners" („Potwór z Glastonbury Glawackus pozdrawia ponurą grupę strzelców”). Wydrukowano nawet mapę, na której zaznaczono obszar polowań glawackusa. Według świadków potwór jest połączeniem psa i kota, wydaje mrożące krew w żyłach wrzaski, sierść ma ciemną.


Mit o strasznym kotowatym rozszerzył się niezwykle szybko. Wkrótce zaroiło się od naocznych świadków, coraz bardziej niebanalnych opowieści (pewien mężczyzna zastrzelił rysia i wmawiał ludziom, że to glawackus), powstała nawet grupa taneczna The Glawackus Ball i wiersz o tej bestii!
Jednych z myśliwych był William F. Bonvouloir, który omal nie zastrzelił glawackusa. Zobaczył go niedaleko jeziora Diamond Lake. Było to „piękne czarne stworzenie o wzroście około trzech stóp i długim na dwie stopy ogonem” – jak to opisała gazeta. Bonvouloir strzelił, lecz chybił, a spłoszone zwierzę umknęło do lasu.
Podjęto próbę ustalenia tożsamości tego tajemniczego kota: iż jest to ryś, lew zbiegły z zoo, niedźwiedź. W końcu sensacja zaczęła cichnąć, aż w lipcu 1939 r. w gazecie ogłoszono ostateczny koniec glawackusa – został zabity. Tajemniczym potworem okazał się… pies. To jednak nie wyklucza możliwości istnienia innej, dużo bardziej przerażającej kryptydy, prawda?
Ostatnim kotem, którego chce wam przedstawić jest gepard wełnisty. Jest on w zasadzie ekskryptydą. Po raz pierwszy świat usłyszało o nim w 1877 r., kiedy to do londyńskiego zoo przywieziono niezwykłego geparda. Kocur był bardziej krępy niż jego znani nam kuzyni, miał masywniejsze konczyny, gęstszą sierść, a ponad to jego cętki nie były czarne, lecz brązowawe. W Beaufort West (Afryka Południowa) znaleziono jeszcze dwa takie koty. Dziś uważa się, że był to albo albinos albo mutacja.