Ciąg dalszy Alien Big Cats ;)
Singapur znaczy dosłownie "Miasto Lwa" (z
sanskryckiego: singa - lew, pura - miasto). Nazwa jakiegokolwiek terminu
geograficznego nie bierze się znikąd. Ta prawdopodobnie pojawiła się ponad 100
tysięcy lat temu, gdy lew afrykański postanowił odłączyć się od stada i ruszyć
na wschód. Lew azjatycki jest dziś gatunkiem niemalże wymarłym, na świecie żyje
zaledwie kilkaset sztuk w hinduskim parku narodowym Gir Forest.
Niedaleko Singapuru, na sąsiedniej wyspie Sumatrze,
pojawił się kot. Mniejszy od tygrysa, ale mocniej zbudowany, pozbawiony cętek
czy pasków, o złotej sierści i krótkim ogonie. Miejscowi nazwali zwierzę cigau.
Richard Freeman napisał o swojej ekspedycji na Sumatrę (2004r.) i wspomniał o
tajemniczym kotowatym:
"Kiedy ojciec Sahara był jeszcze kawalerem
(Sahar jest w tym samym wieku co ja, więc prawdopodobnie rzecz działa się w
latach 60) zobaczył cigau. Kerinci handlowała wtedy z Sumatrą. Wymieniano ryż
na takie dobra jak jedwab. Ojciec Sahara i czterech innych mężczyzn podróżowało
szlakiem handlowym. Ścieżka prowadziła przez dżunglę. Jeden z mężczyzn popełnił
straszliwą gafę: wyjadał ryż wprost z garnka zamiast czekać na wydanie swojej
porcji. W środku nocy przyszedł po niego cigau. Podkradł się do obozu i porwał
go w ciemność. Kot był mniejszy od tygrysa, ale masywniejszy, miał srebrzystą,
lwią grzywę i złote futro. Jego przednie łapy były dłuższe niż tylne, jak u
hieny. Ogon krótki. Mężczyźni przeszukali dżungle w poszukiwaniu kamrata, ale
znaleźli go już martwego, z wypatroszonym brzuchem”.
To jest tylko opowieść sprzed prawie pół wieku, ale
ekipa Freemana znalazła także ciekawą poszlakę dotyczącą tej kryptydy: kłaczki
jasnej sierści. Badanie DNA wykazało, że jest to z pewnością ślad po kotowatym.
Wśród tubylców krążą legendy o cigau, który kryje się niedaleko zwalonego
drzewa, tworzącego nad rzeczką naturalny most. Bestia może wypłynąć i pożreć
tych, którzy ześlizgną się do wody. Istnieje dużo relacji o cigau w wodzie,
wielu wspomina jak potrząsa grzywą otrzepując się z wody. Cigau jest też ponoć
bardzo agresywny.
Podsumowując te wszystkie legendy i relacje: cigau
jest prawdopodobnie prehistorycznym stworzeniem, wskazywałaby na to jego
budowa: dłuższe przednie kończyny niż tylne. Być może to pozostałość lub krzyżówka
lwa azjatyckiego z innym kotowatym. Druga teoria jest taka, iż jest to zupełnie
nowy gatunek zwierzęcia, dopiero czekający na odpowiednie sklasyfikowanie.
Glawackus – to tajemnicze stworzenie, które widziano
w Ameryce Północnej w okolicach miasta Glastonbury. Nazwa zwierzęcia pochodzi
od tej miejscowości, „wacky” oznacza „nieobliczalny”, natomiast przyrostek „us”
brzmi bardzo łacińsko i nadaje powagi (lub śmieszności).
Historia tego ciekawego stworzenia trwała tylko niecały rok. Rozpoczęła się na przełomie grudnia i stycznia (1938/1939 r), kiedy to w okolicy miasta Glastonbury znajdowano okaleczone i martwe zwierzęta domowe. Grupa myśliwych przeszukała pobliski las w celu odnalezienia sprawcy, lecz powrócono z pustymi rękoma. Gazeta The Hartfort Courant opublikowała artykuł mówiący o tej wyprawie: „Guffaws of Glastonbury Glawackus Greet Gloomy Gang Of Gunners" („Potwór z Glastonbury Glawackus pozdrawia ponurą grupę strzelców”). Wydrukowano nawet mapę, na której zaznaczono obszar polowań glawackusa. Według świadków potwór jest połączeniem psa i kota, wydaje mrożące krew w żyłach wrzaski, sierść ma ciemną.
Historia tego ciekawego stworzenia trwała tylko niecały rok. Rozpoczęła się na przełomie grudnia i stycznia (1938/1939 r), kiedy to w okolicy miasta Glastonbury znajdowano okaleczone i martwe zwierzęta domowe. Grupa myśliwych przeszukała pobliski las w celu odnalezienia sprawcy, lecz powrócono z pustymi rękoma. Gazeta The Hartfort Courant opublikowała artykuł mówiący o tej wyprawie: „Guffaws of Glastonbury Glawackus Greet Gloomy Gang Of Gunners" („Potwór z Glastonbury Glawackus pozdrawia ponurą grupę strzelców”). Wydrukowano nawet mapę, na której zaznaczono obszar polowań glawackusa. Według świadków potwór jest połączeniem psa i kota, wydaje mrożące krew w żyłach wrzaski, sierść ma ciemną.
Mit o strasznym kotowatym rozszerzył się niezwykle szybko. Wkrótce zaroiło się od naocznych świadków, coraz bardziej niebanalnych opowieści (pewien mężczyzna zastrzelił rysia i wmawiał ludziom, że to glawackus), powstała nawet grupa taneczna The Glawackus Ball i wiersz o tej bestii!
Jednych z myśliwych był William F. Bonvouloir, który omal nie zastrzelił glawackusa. Zobaczył go niedaleko jeziora Diamond Lake. Było to „piękne czarne stworzenie o wzroście około trzech stóp i długim na dwie stopy ogonem” – jak to opisała gazeta. Bonvouloir strzelił, lecz chybił, a spłoszone zwierzę umknęło do lasu.
Podjęto próbę ustalenia tożsamości tego tajemniczego
kota: iż jest to ryś, lew zbiegły z zoo, niedźwiedź. W końcu sensacja zaczęła
cichnąć, aż w lipcu 1939 r. w gazecie ogłoszono ostateczny koniec glawackusa –
został zabity. Tajemniczym potworem okazał się… pies. To jednak nie wyklucza możliwości
istnienia innej, dużo bardziej przerażającej kryptydy, prawda?
Ostatnim kotem, którego chce wam przedstawić jest
gepard wełnisty. Jest on w zasadzie ekskryptydą. Po raz pierwszy świat
usłyszało o nim w 1877 r., kiedy to do londyńskiego zoo przywieziono
niezwykłego geparda. Kocur był bardziej krępy niż jego znani nam kuzyni, miał
masywniejsze konczyny, gęstszą sierść, a ponad to jego cętki nie były czarne,
lecz brązowawe. W Beaufort West (Afryka Południowa) znaleziono jeszcze dwa
takie koty. Dziś uważa się, że był to albo albinos albo mutacja.