Smoki to
wyjątkowo ciekawy i obszerny temat kryptozoologów. Niezwykle trudno jest zebrać
wszystkie informacje dotyczące tych stworzeń; filmik Niu Niu też nie wyczerpał
tego zagadnienia, ani ten film dokumentalny podany w opisie i wątpię, bym ja to
zrobiła. Skupię się więc tylko na jednym aspekcie: smoki w książkach (żeby
głupio nie powiedzieć: „Smoki w literaturze”, bo zabrzmi to jak temat
wypracowania). Postaram się zestawić kilka starych legend z współczesnymi
książkami fantasy i zadecydować, jak bardzo prawdziwe są te gady.
Najsampierw
należy wiedzieć skąd wzięło się słowo „smok”. Można powiedzieć, że na tle
Europy ma dwa źródła: jedno greckie i jedno prasłowiańskie. Drakan – jak łatwo się domyślić,
pochodzi z greki i oznacza „bystrooki” (ładne określenie na smoka, prawda? J). Drugie sъmъkъ lub smokъ –
używane wśród plemion prasłowiańskich oznaczało latającego gada, choć równie
popularnym słowem było żmij (wąż). A
kiedy powstała pierwsza legenda o smoku? Otóż nie wiadomo. Pojawiły się nagle w
różnych mitologiach na całym świecie. Możemy zacząć od północy…
Fafnir to smok mitologii nordyckiej. Posiadł on ogromny skarb poprzez ojcobójstwo. Zaszył się w żelaznym domu na wrzosowisku i każdego, kto się zbliżył zabijał trującym jadem. Brat Fafnira – Regin – zlecił herosowi imieniem Sigurd zabicie smoka. Bohater przeszył potwora mieczem, ale jeszcze przed śmiercią, Fafnir ostrzegł go przed swoim bratem. Regin zażądał upieczenia Fafnira, by go potem spożyć. Sigurd przypadkowo sparzył się w palec i włożył go do ust, wtedy zrozumiał mowę ptaków – mówiły o zdradzie Regina, że nie zamierza dzielić się z herosem swoim skarbem i jak tylko skończy robotę, to go zabije. Sigurd postanowił uprzedzić ten czyn. Tak skończyli dwaj smoczy bracia.
Żmij –
skrzydlata gadzia postać ze słowiańskich wierzeń. Była różnie postrzegana w
zależności od regionu. Opiekował się wodami i zasiewami, strzegł
sprawiedliwości, karał przestępców, walczył ze złymi duchami powietrza. Według niektórych
legend żmij okradał obcych z dostatków (pieniądze, zboże…) i zanosił je
gospodarzowi, który karmił go i dawał mu schronienie. U południowych Słowian
żmij mógł przybierać różne postacie; najczęściej ptasie (kogut, orzeł, żuraw),
ale też i ludzką, tak więc mógł obcować z kobietami, a ich potomstwo miało
status niemal półboski. Żmije miały też i ciemną stronę – kojarzone były ze wszystkimi
smokami w legendach, z którymi walczyli bohaterowie. Przykładem jest Alosza
Popowicz – ruski wojownik, który zabił smoka Tugarina. Żmij w Polsce zachował
się w nazwie miejscowości: Żmigród.
Teraz nieco
orientalizmu: każdy kojarzy smoki chińskie – długie, giętkie, bez skrzydeł, ale
za to z wąsami i dużymi pazurami. Takie smoki zwane są lungami i są niezwykle
silnie zakorzenione w kulturze chińskiej. Nie wiadomo do końca skąd pochodzi
sama idea smoka jako symbolu, ale istnieje teoria, że wizerunek smoka pełnił
funkcję totemu w prehistorycznych czasach, lub też, że gady te były nazywane
wodne stworzenia takie jak krokodyle czy węże. Stąd wzięło się przekonanie, że
smoki są panami wody oraz pogody – są odpowiedzialne za deszcze, grad i
tornada. W mitologii chińskiej istnieją cztery osobne smoki, uosabiające cztery
wielkie akweny wodne: Morze Wschodniochińskie, Morze Zachodniochińskie, Ocean
Indyjski i Jezioro Bajkał. W dawniejszym czasach każda wioska chińska miała
lokalnego lunga zamieszkującego pobliski akwen.
Legendarny władca i protoplasta Chińczyków – Huang Di – użył wizerunku smoka na
swoim emblemacie, stąd czasem nawet i współcześni Azjaci tytułują się „potomkami
smoka”.
Samo zwierzę pierwotnie wyglądało dosyć dziwacznie: miało ciało węża, ogon ryby, rogi wołu, pysk wielbłąda, orle szpony, łapy tygrysa i oczy demona. Posiadał nadnaturalne moce, uważany był za symbol szczęścia.
Dziś kult smoka nie jest tak popularny z powodu cenzury (lung na jest fladze z dynastii Qing, której poglądy są niezgodne z ideologiami dzisiejszych Chin), ale też „potomkowie smoka” nie pozwolą znieważać swojego patrona, np. reklama Nike, w której znany koszykarz LeBron James zabija smoka, została natychmiast zdjęta z anteny z powodu licznych protestów.
Temat lunga jest naprawdę obszerny i nie chcę się rozwodzić. Zainteresowani sami sobie ogarną ;).
Samo zwierzę pierwotnie wyglądało dosyć dziwacznie: miało ciało węża, ogon ryby, rogi wołu, pysk wielbłąda, orle szpony, łapy tygrysa i oczy demona. Posiadał nadnaturalne moce, uważany był za symbol szczęścia.
Dziś kult smoka nie jest tak popularny z powodu cenzury (lung na jest fladze z dynastii Qing, której poglądy są niezgodne z ideologiami dzisiejszych Chin), ale też „potomkowie smoka” nie pozwolą znieważać swojego patrona, np. reklama Nike, w której znany koszykarz LeBron James zabija smoka, została natychmiast zdjęta z anteny z powodu licznych protestów.
Temat lunga jest naprawdę obszerny i nie chcę się rozwodzić. Zainteresowani sami sobie ogarną ;).
Ciekawym przykładem dobrego smoka, opiekuna i nauczyciela ludzi jest Quetzalcoatt – Pierzasty Wąż. W wierzeniach Azteków był on bogiem nieba (symbolizowały to pióra) i ziemi (wąż). Latający wąż = smok. Przybył ze Wschodu, skórę miał niemal białą, oczy – jasne. Niósł ludziom wiedzę i opiekę. Sprzeciwił się składaniu ofiar z człowieka, za co został wygnany przez innych bogów do miasta Choluli, gdzie wybrał czterech najwierniejszych uczniów i nakazał im szerzyć jego nauki, dopóki nie wróci. Sam Pierzasty Wąż udał się z powrotem na Wschód. Aztekowie tak mocno wierzyli w swojego smoka, że gdy Ferdynand Coretz przybył do Meksyku, ludzie potraktowali go jak boga Quetzalcoatla.
Nasz smok
wawelski odznaczał się wielką żarłocznością – gdy skończyły się Krakowowi woły
i owce, dziewice zaczęli dawać smokowi. Oczywiście wszyscy znają podstęp
dzielnego szewczyka, który sztucznego baranka zrobił, napchał go siarką i smołą
i podrzucił smoki pod jamę. Gdy potwór zjadł, poczuł straszliwe pragnienie i
rzucił się do Wisły. Pił, i pił, i pił, aż pękł. Bestia była na tyle sprytna i
silna, że zapewniłaby sobie wieczny (tak napisał w legendzie, czyli smok był
nieśmiertelny) haracz, gdyby jej własna łapczywość nie zgubiła.
Tak powstała
baza, na której dziś pisarze opierają swoje wyobrażenia mitycznych gadów.
Chyba najbardziej
znaną książką o smokach jest Eragon. Smoki
w tej powieści nie są traktowane jak zwierzęta. Są bardzo starą rasą, zamieszkującą
świat od początku jego istnienia. Dopiero po przybyciu elfów do Alagaësii ich
beztroskie życie uległo zmianie. Wybuchła wielka wojna elfów ze smokami, gdyż
jeden elf potraktował smoka jak zwierzynę łowną i upolował to szlachetne
stworzenie, rozzłoszczone smoki postanowiły się zemścić. Krwawa wojna trwała
pięć lat, a pewnie ciągnęłaby się jeszcze, gdyby elf imieniem Eragon nie
znalazł smoczego jaja. Postanowił wychować pisklę i wspólnie z nim zażegnać
konflikt między ich rasami, co im się z resztą udało. Tak powstało przymierze
smoków z elfami, i tak narodzili się Smoczy Jeźdźcy, których zadaniem było
utrzymywanie pokoju na świecie. Dalej nie będę opisywać fabuły, bo nie to nas
interesuje. Smoki są stworzeniami niezwykle mądrymi, lubią zagadki i łamigłówki.
Wykluwają się z owalnych, długich na stopę (ok. 30 cm) jaj. Rosną przez całe
życie, więc najstarsze osobniki rozmiarami dorównywały sporym wzgórzom. Po pół
roku potrafiły ziać ogniem, a także osiągały wtedy dojrzałość płciową. Smoki
mogły żyć wiecznie, chyba że ktoś je zabije lub gdy umrze ich Jeździec. To
właśnie było dość niesprawiedliwe, bo gdy smok umierał, Jeździec mógł żyć.
Był
co prawda sposób na przedłużenie życia smoka: mógł zamknąć swój umysł w
Eldunarí – Serce Serc – by w ten sposób służyć jeszcze innym swoją wiedzą,
energią i magią. Niestety za pomocą Eldunarí można było mieć kontrolę nad
smokiem i w złych rękach doprowadzić do tragicznych skutków. Wygląd smoka nie
odbiega od stereotypowych wyobrażeń: mają cztery łapy zakończone pazurami, parę
skrzydeł, są pokryte łuskami w jednym kolorze, przy czym te kolory mogą być
najróżniejsze (czerwone, niebieskie, złote, czarne…). Od czubka głowy po koniec
ogona grzbiet pokrywają kolce z małą przerwą – przy wgłębieniu między długą
szyją a resztą tłowia. Jest to miejsce przeznaczone dla Jeźdźca. Smoki
porozumiewały się z ludźmi telepatycznie, gdyż z rozwidlonym językiem nie mogły
artykułować ludzkich głosek.
Wypowiem się jeszcze na temat filmu, gdyż jest tak totalnie skopany, że
(wybaczcie) muszę się wyżyć: fabuła znacznie odbiega od książki i to tak odbiega, że twórcy tej wspaniałej ekranizacji
nie są już w stanie nakręcić kontynuacji, za dużo namieszali w wydarzeniach.
Ale trzeba przyznać, że sama postać Saphiry (czyli smoka Eragona) wypadła całkiem
nieźle.
Drugą
książką jaką wam zaprezentuje jest Miecz przeznaczenia z sagi o Wiedźminie.
Pierwsze opowiadanie pokazuje łowy na smoka. Nie ma dokładnie podanych
wymiarów, ale smok, jak to smok, musi być dość spory: jest w stanie przewrócić
konia łapą. Niezwykłym dla bohaterów zjawiskiem był kolor potwora – złoty.
Złoty „od czubków zarytych w ziemię pazurów po koniec długiego ogona”. Takie
smoki istnieją tylko w legendach, więc Geralt i jego przyjaciele (i nieprzyjaciele)
byli wielce zszokowani, widząc smukłe, piękne zwierzę siedzące na pagórku. To
niestety tylko zwiększyło chrapkę łowców na ubicie gada. Smok dostrzegłszy najeźdźców
wyzwał ich na pojedynek. To dowodzi, że nie jest tylko bezmyślnym zwierzęciem:
potrafił mówić, posiadł imię (Villentretenmerth – Trzy Czarne Ptaki w
przełożeniu na polski), Yennefer wysnuła nawet teorię, że może czytać w
myślach. Jeden śmiałek, nie mogąc splamić swojego rycerskiego honoru, stawia
się do pojedynku. Smok bez trudu zmiata przeciwnika. Porusza się szybko i zwinnie
jak kot. Koniec końców, smok nie zostaje zabity, za to odkrywamy ciekawą
tajemnicę złotego gada – potrafi
przybierać każdą postać, także ludzką. Villentretenmerth mówił, że dla smoków nie ma
nic bardziej odrażającego niż człowiek; człowiek budzi w nich instynktowny
wstręt, czy może nawet lęk. Ludzie zwykli tępić niektóre stworzenia, te tak
zwane potwory, które w rzeczywistości intelektualnie stoją na takim samym
poziomie jak ich prześladowcy, a może nawet wyższym.
À propos Wiedźmina, to jeśli chcecie zobaczyć
jak ten smok wygląda w filmie, to zdecydowanie nie polecam; jeszcze się
zaczniecie jąkać, ślinić, albo pojawi się jakieś nocne moczenie.
Z tego co
wiemy, nic nie wiemy o północnej części Śródziemia, oprócz tego, że żyją tam
ludy dzikie, okolice są nieznane, że stamtąd przybył strażnik Aragorn, i że
żyły tam smoki. Najwięcej informacji o tych stworzeniach znajdziemy w książce
J. R. R. Tolkiena Hobbit. Pozwolę sobie zacytować autora, gdyż jest
wszystko idealnie opisane i nie ma co tego skracać czy przerabiać:
Smoki, jak
wiadomo, kradną złoto i klejnoty ludziom, elfom i krasnoludkom, gdziekolwiek
się da; strzegą swoich łupów do ostatniego tchu (czyli na wieki, bo nie
umierają, chyba że je ktoś zabije), ale nie umieją się nimi cieszyć, nie
używają z nich nic, bodaj miedzianego pierścionka. Smoki wcale nie odróżniają
pięknej roboty od partactwa, chociaż dobrze się zazwyczaj znają na rynkowej
cenie przedmiotów. Same też nic nie potrafią zrobić […].W owych czasach na
północy żyło wiele smoków, złoto zaś stało się zapewne rzadkością, kiedy
krasnoludki zbiegły na południe lub wyginęły, a smoki szerzyły coraz gorsze
nieszczęścia i spustoszenia.[1]
Wielki i
potężny Smaug był jednym ze smoków, który przybył z północy po złoto
krasnoludów. Miasto Dal położone niedaleko Góry ze skarbem słyszało łopot jego
skrzydeł, który był jak huragan – położył wszystkie sosny na Górze – a gdziekolwiek
smok przeleciał zapalał się las. Przez jakiś czas terroryzował miasto aż
opustoszało, potem zapadł w głęboki sen i nikt go nie widział od wielu lat.
Smaug był czerwonozłocisty, brzuch miał bledszy oprószony drogimi kamieniami od
stałego wylegiwania się na bogactwie. Bilbo Baggins podkradł się do bestii
podczas jej snu i ukradł jeden puchar. Smauga zbudziło przeczucie (niespokojny
sen o małym, lecz dzielnym wojowniku) i przeciąg, gdyż hobbit i krasnoludki nie
domknęły drzwi. Najbardziej przeraził go brak złotego pucharu. Smoki znają
swoje skarby z dokładnością do jednej monety, toteż Samug od razu zorientował
się, że ma nieproszonych gości. Nigdy nie zamierzał przebaczyć ani zapomnieć
kradzieży. Doskonały węch oraz zdolność drzemania z otwartymi oczami pozwoliły
mu namierzyć Bilba, gdy ten wkradł się tam po raz drugi. Smaug również potrafi
mówić, uwielbiał zagadki i niewątpliwie był inteligentny – od razu się
domyślił, że hobbit przybył z krasnoludami, że jest ich czternastu. Mało tego
zaczął siać zwątpienie w sercu małego Bilba, szydzić z jego naiwności. Hobbit
rzeczywiście poczuł się nieswojo – tak działa magia smoka. Lecz Smaug był
próżny i dał się podpuścić malcowi. Bilbo pod pretekstem chęci obejrzenia jego
cudownej łuskowatej zbroi dostrzegł w pancerzu ubytek. I właśnie w tę lukę, pod
lewą piersią, strzelił Bard – łucznik z Miasta na Jeziorze. Czarna strzała
zagłębiła się aż po lotki. Tak zginał Smaug.
W filmie smok jest świetnie pokazany i świetnie zdubbingowany, choć niestety reżyser
nie zachował oryginalnego koloru łusek Smauga.
To był
przegląd najpopularniejszych smoków w literaturze, a następnym razem postaram się
znaleźć inne, mniej znane smoki, a mam nadzieję równie ciekawe J